Wyjazdy na zamówienie

Pierwszy raz w życiu wyjechałam tym roku na Kenia wypoczynek w grupie. Szef naszej firmy co roku organizuje wyjazdy incentive. Prawie wszyscy z mojej pracy już byli w we wcześniejszych latach na takim urlopie. Ja jako nowa otrzymałam taką ofertę i nie muszę przyznać nie podobała mi się taka forma zbiorowego odpoczynku. Wszyscy zapewniali mnie, że zawsze świetnie relaksują się. Zdradzili mi tajemnicę, że szef odkrywa wtedy całkowicie inne oblicze. W pracy jest zawsze bardzo zajęty i wymagający. Trochę powiedziałabym surowy. Na wyjeździe jest jednym z nas.
Po namyśle zgodziłam się. Wciągnęli mnie na listę i klamka zapadła. Wyjechaliśmy wczesnym ranem, tym razem miała to być Peru wycieczka z dłuższymi postojami. Po zaplanowanej trasie zarezerwowane hotele czekały na nasz przyjazd. Trasa była tak ułożona, że kiedy dzień przeznaczaliśmy na Filipiny zwiedzanie to następne dwa lub trzy dni odpoczywaliśmy. Muszę przyznać, że doskonale wpływało to na nasze samopoczucie. W dzień opalaliśmy się i kąpali do woli, a wieczorami siadaliśmy w przytulnych kafejkach umieszczonych tuż obok morza i przy muzyce bawiliśmy się prawie do białego rana. Po odespaniu zarwanej nocy jechaliśmy dalej. W drodze do następnego punktu kierowca zatrzymał się, wokół otaczała nas egzotyczna roślinność, organizator, który organizuje te wyjazdy z tajemniczym uśmiechem na twarzy poprowadził nas wąskimi górskimi ścieżkami w głąb tej dziczy. Byliśmy już trochę zniechęceni tą niewiadomą i zaczęliśmy okazywać niezadowolenie, kiedy naszym oczom ukazał się piękny widok. Ze skalnego urwiska spadały tony wody, dodatkową atrakcją przy wodospadzie, była w ogromnych rozmiarach barwna tęcza, wokół rosła bujna roślinność a bryza wodna chłodziła nasze strudzone ciała. Długo staliśmy wpatrzeni w to wspaniałe dzieło natury. Dla takiego widoku warto było przebyć tę trudną trasę. Szybko zapomnieliśmy o zmęczeniu. I tak mijały kolejne dni, a czas pobytu niebezpiecznie zbliżał się do końca. Z tej pozostaną nam piękne wspomnienia.

Comments are closed.